Buddha uczy, że ścieżka praktyki ma dwie strony: stronę rozwoju i stronę odpuszczania. Ważne jest, by widzieć praktykę z obydwu perspektyw – by obejmowała obie te strony. Jeśli będziesz praktykować jedynie odpuszczanie, wylejesz dziecko z kąpielą. Wszystko, co dobre, zostanie wyrzucone, bo pozbywasz się całości i nic ci nie zostaje. Z drugiej strony, jeśli stawiasz jedynie na rozwój, pracę i działanie, umkną ci rzeczy, które dzieją się samoistnie, gdy odpuszczasz.
Posłuchaj na Soundcloud
Ważną częścią praktyki jest uświadomienie sobie, co jest czym. Na tym właśnie polega wnikliwość, na uświadomieniu sobie, które cechy umysłu są pozytywne, czyli są przyjaciółmi, a które negatywne, które są twoimi wrogami. Dzięki cechom-przyjaciołom twoja wiedza staje się klarowniejsza, postrzegasz wyraźniej takie rzeczy jak uważność, skupienie i rozwaga, wraz z zaletami, na których bazują: cnotę, moralność i wytrwałość. To są cechy, które musisz pielęgnować, pracować nad nimi. Jeśli nie będziesz tego robił, same z siebie się nie pojawią.
Niektórzy uważają, że praktyka to po prostu puszczenie umysłu, by płynął swoim nurtem. Ale nurt umysłu, podobnie jak nurt wody, kieruje się w dół, dlatego umysł należy ćwiczyć. Robiąc to, nie formujemy w nim czegoś nieuwarunkowanego, niewytworzonego. Bardziej przypomina to polerowanie drewna. Drewno ma już swoją fakturę, ale jeśli go nie wypolerujesz, nie będzie połyskiwać, nie będzie błyszczeć. Jeśli chcesz zobaczyć piękno usłojenia, musisz polerować drewno, pracować nad nim. Nie tworzysz jego faktury, polerowanie ujawnia to, co już istnieje. Jeśli nie będziesz go polerować, nie będzie miało tego połysku, nie będzie tak piękne.
Ścieżka Buddhy jest więc jak polerowanie umysłu, by zobaczyć, co wartościowego się w nim kryje. Do tego służy uważność, wytrwałość, gorliwość i wszystkie inne określenia, których Buddha używa, by opisać starania i wysiłek. Dlatego właśnie mamy reguły praktyki: wskazania i reguły przestrzegane przez mnichów. One zapewniają umysłowi dobrą pracę. Nie służą do pozorowania pracy. Jeśli przestrzegasz reguł i wskazań, bardzo wiele uczysz się na temat umysłu. Jednocześnie sprawiasz, że życie staje się o wiele łatwiejsze dla ciebie i bliskich ci osób. Przestrzeganie reguł może początkowo wydawać się trudniejsze, ale gdy zaczynasz żyć zgodnie z nimi, otwierają się rozmaite możliwości, których nie było, gdy wszystko ograniczały twoje stare nawyki, tak jak nurt ograniczają brzegi.
Dlatego konieczny jest wysiłek. Dlatego w praktyce musi być praca. Jak mówił Buddha, prawidłowy wysiłek ma cztery strony. Porzucanie jest jedynie jedną z nich. Jest jeszcze zapobieganie – zapobieganie powstawaniu negatywnych rzeczy. Gdy powstaną, porzucasz je. Następnie jest wysiłek, dzięki któremu pojawiają się pozytywne cechy, i wysiłek pomagający utrzymać je, gdy już powstaną. Rozwijasz pozytywne cechy i utrzymujesz je, tak by coraz bardziej się rozwijały. Czasami podczas rozmyślań o praktyce warto się skupić na tym, co dokładnie rozwijasz – na pozytywnych cechach, jak uważność i czujność. Innym razem pomocne będzie skupienie się na rzeczach, które musisz porzucić, na rzeczach, którym musisz zapobiegać.
Łatwo dostrzeżesz właściwy wysiłek podczas skupienia, ponieważ musisz wiedzieć, dokąd chcesz pokierować umysł, jakich miejsc unikać, i być gotowym walczyć z czymkolwiek, co pojawi się, by zakłócić bezruch umysłu. Gdy skupiasz się na obiekcie medytacji, wybierasz go i decydujesz, że na tym się skupisz przez najbliższą godzinę. Robiąc to, pozwalasz rozwijać się pozytywnym cechom. Potem starasz się utrzymać skupienie na wybranym obiekcie. Musisz przypominać sobie, że właśnie to tutaj robisz. Nie siedzisz ot tak, siedzisz tutaj, żeby rozwijać umysł. Utrzymujesz więc umysł na wybranym obiekcie, takim jak oddech, i pilnujesz, żeby sprowadzać do niego umysł, gdy tylko ten się ześlizgnie. Sprowadzasz go i utrzymujesz, będąc zarazem świadomym, że w każdej chwili może ześlizgnąć się znowu. Ten drugi poziom świadomości pilnuje, żebyś nie odpłynął bezwiednie, by za pięć minut wrócić na powierzchnię po nagłym uświadomieniu sobie, że w tym czasie byłeś nie wiadomo gdzie. Jeśli jesteś przygotowany na to, że umysł może odpłynąć w dowolnym momencie, możesz go pilnować. Innymi słowy, obserwujesz zarówno oddech, jak i umysł, szukając pierwszych oznak tego, że chce on gdzieś przeskoczyć. Jest to podwyższony poziom świadomości, który pozwala ci widzieć subtelne prądy umysłu.
Umysł często przypomina gąsienicę stojącą na krawędzi liścia. Jej tylne nogi mogą wciąż być na tym liściu, ale przednie są już w powietrzu, kołysze się wokół, szukając innego liścia do lądowania. Gdy tylko inny liść się pojawi – bum, poszła dalej. Tak też zachowuje się umysł. Jeśli nie jesteś świadom faktu, że przygotowuje się, by opuścić oddech, sporą niespodzianką będzie uświadomienie sobie, że ześlizgnąłeś się w jakieś inne miejsce. Ale gdy masz poczucie tego, że umysł zaczyna być nieco nerwowy i gotowy do ruchu, możesz coś z tym zrobić.
Innymi słowy, nie możesz być z siebie zadowolony podczas praktyki. Nawet jeśli umysł wydaje się pozostawać przy oddechu, czasami jest gotów pójść dalej, więc musisz mieć aktywny również ten drugi poziom świadomości, tak żebyś był jednocześnie świadomy oddechu i umysłu – byś miał poczucie, kiedy umysł jest blisko obiektu medytacji, a kiedy zaczyna być nieco rozproszony. Jeśli zauważysz, że rozluźnia swój chwyt, zrób, co możesz, żeby wrócił do obiektu. Czy oddech jest przyjemny? Czy może stać się przyjemniejszy? Czy może być delikatniejszy? Czy może być dłuższy, krótszy, jakikolwiek? Badaj go. Umysł sam z siebie mówi ci, że już nie jest tu szczęśliwy. Chce się poruszyć.
Popatrz więc na jakość oddechu, a potem odwróć się i popatrz na jakość umysłu – na poczucie znudzenia, chęć poruszenia się. Co tak naprawdę ją powoduje? Czasami bierze się to z oddechu, a czasami jest to po prostu cecha, która wykształca się w umyśle, cecha, która wywołuje problemy. Staraj się być wrażliwy na to, co się dzieje, by zobaczyć, czy problem pochodzi z umysłu czy obiektu, na którym jest on skupiony. Jeśli pochodzi ze zwykłego poczucia znudzenia, które przyszło, pozwól znudzeniu odejść. Nie musisz się w nie wczepiać. Nie musisz się z nim utożsamiać, mówiąc, że to twoje znudzenie. Gdy tylko utożsamisz się ze znudzeniem, umysł opuści oddech i skupi się na znudzeniu. Mimo tego, że oddech jest w tle, znudzenie jest na pierwszym planie. Twoja gąsienica przeszła na inny liść.
Jeśli więc umysł robi się nerwowy i mówi: „No, rusz się. Znajdź coś nowego”, sprzeciw się na chwilę i zobacz, co się stanie. Jaka siła stoi za chęcią poruszenia się? Co daje jej moc? Czasami odkryjesz, że jest to chowające się gdzieś w ciele fizyczne odczucie, które przeoczyłeś, popracuj nad nim. Innym razem to bardziej kwestia nastawienia, które gdzieś podłapałeś i które wyraża się w myślach: „Siedzieć tutaj tak po prostu, nie myśląc o niczym, jest najgłupszą rzeczą, jaką możesz robić. Niczego się nie uczysz, nie poznajesz niczego nowego. Nie ćwiczysz umysłu”. Zapytaj siebie: „Skąd pochodzi ten głos?”. Pochodzi od kogoś, kto nigdy nie medytował, kto nie zrozumiał całego dobra, jakie płynie z bycia tu i teraz.
Tylko wówczas, gdy umysł jest naprawdę nieruchomy, może zacząć współbrzmieć z ciałem. Gdy oddech i umysł zaczynają współgrać, pojawia się znacznie większe poczucie całości i jedności. To jest ten pozytywny aspekt praktyki, na którym chcesz się skupić, bo jeśli umysł jest w jednym miejscu, a ciało gdzie indziej, nie ma współbrzmienia. To tak, jakby nuciły dwie kompletnie różne melodie. Ale jeśli je połączysz, będą jak jeden akord z wieloma dźwiękami. I gdy pojawia się to poczucie współbrzmienia między ciałem a umysłem, zaczynasz je doceniać, zaczynasz się otwierać. Zaczynasz dostrzegać w umyśle i ciele rzeczy, których nie widziałeś wcześniej. Jest to uzdrawiające tak dla ciała, jak i umysłu. To pouczające również w tym sensie, że ujawniają się pewne subtelne aspekty. Zaczynasz to doceniać, dostrzegać, że jest to bardzo ważna rzecz związana z umysłem. Umysł tego potrzebuje, by zachować zdrowy rozsądek, utrzymać zdrowie.
Gdy więc robi się nerwowy i chce się ruszać, myśleć, analizować, gdy zaczyna mówić, że jesteś głupi, bo siedzisz tutaj i nie myślisz, przypomnij mu, że nie wszystko musi być przemyślane, nie wszystko trzeba analizować. Niektórych rzeczy trzeba doświadczać bezpośrednio. Gdy analizujesz, to co jest źródłem analizy? Jej źródłem jest twój dawny, oparty na niewiedzy, sposób myślenia. A to, co robimy, uspokajając umysł, to odejście od takiego myślenia, od takiego klasyfikowania rzeczywistości. Osiągając stan skupienia, chcesz połączyć umysł z ciałem i stworzyć poczucie jedności, poczucie współbrzmienia między nimi.
Gdy będą miały szansę się połączyć, wówczas dostrzeżesz, jak rozdzielają się same z siebie. I jest to całkowicie inny rodzaj rozdzielania się. To nie jest rozdzielanie oparte na zwykłym myśleniu. To jest faktyczne dostrzeganie, że pomimo tego, iż ciało i umysł współgrają, są dwiema rozdzielnymi rzeczami, jak dwa kamertony. Jeśli uderzysz jeden z nich i zbliżysz do drugiego, to przejmie on drgania pierwszego, ale wciąż będą to dwa osobne kamertony. Gdy ciało i umysł miały już szansę współbrzmieć przez chwilę, zaczynasz dostrzegać, że są to dwie rozdzielne rzeczy. Poznanie jest czymś innym niż obiekt poznania. Ciało jest obiektem, umysł jest poznaniem. Idąc tą drogą, gdy się rozdzielają to nie dlatego, że masz pewne założenia co do ich istoty. Obserwujesz, jak to się dzieje w rzeczywistości. A dzieje się to naturalnie. To tak jak z fakturą drewna: gdy je polerujesz, faktura się ujawnia nie dlatego, że ją wymyśliłeś. Była częścią drewna od samego początku.
Podobnie jest z medytacją: po prostu dajesz sobie możliwość naprawdę zobaczyć własne doświadczenie ciała i umysłu takimi, jakimi są. Nie opierać się na założeniach dotyczących klasyfikowania rzeczy, analizowania ich. Istnieje naturalna linia oddzielająca nazwę i formę, ciało i umysł. Występują one razem, ale są osobnymi rzeczami. Gdy nauczysz się, jak pozwolić im się rozdzielić, wówczas pojawi się prawdziwa wnikliwość.
To dlatego wnikliwość, która płynie ze skupienia, jest specjalnym rodzajem rozwagi. Nie jest to zwykły tryb myślenia. Pojawia się, gdy dasz zjawiskom możliwość uspokojenia się. To jak z mieszaniną chemiczną: jeśli jest wstrząsana, jeśli dwie substancje są ciągle wymieszane, nie możesz stwierdzić, że ma ona dwa składniki. Zdaje się wtedy, że jest tylko ta mieszanina. Ale jeśli pozwolisz jej odstać przez chwilę, składniki się rozdzielą. Lżejszy się uniesie, cięższy osiądzie na dnie. Wystarczy rzut oka, żeby stwierdzić, że są tam dwa oddzielne chemikalia. Rozdzielają się same z siebie, ponieważ stworzyłeś im warunki, umożliwiające samodzielne działanie.
Podobnie z umysłem: wiele rzeczy zacznie rozdzielać się samoistnie, jeśli tylko dasz mu szansę, by był wystarczająco nieruchomy i będziesz wystarczająco czujny. Jeśli nie jesteś czujny, ten bezruch przejdzie w senność. Potrzebujesz więc uważności i bezruchu, żeby to prawidłowo zadziałało.
Dzięki bezruchowi odpuszczasz wiele nerwowych działań, odpuszczasz wiele negatywnych rzeczy w umyśle. Dzięki uważności rozwijasz te pozytywne cechy, które musisz widzieć wyraźnie. W ten sposób odpuszczanie i rozumienie łączą się. Gdy Buddha wyjaśnia Cztery Szlachetne Prawdy, mówi o powinnościach przynależących do każdej z nich. Twoim obowiązkiem, jeśli chodzi o pożądanie, o Drugą Szlachetną Prawdę, jest puszczenie go. Potem jest Trzecia Szlachetna Prawda, która mówi o ustaniu cierpienia. Czym jest to ustanie? To wtedy, kiedy odpuszczasz pragnienie, jednocześnie będąc świadomym tego, co się dzieje. Czyli odpowiednie działanie prowadzące do ustania cierpienia jest dwutorowe: rozumienie wraz z puszczeniem. To robi olbrzymią różnicę. Gdy puszczamy pożądanie, przez większość czasu nie zdajemy sobie sprawy z tego, co się dzieje, nie jest to więc nic specjalnego. Życie toczy się zwyczajnie, kiedy przechodzimy od jednego przedmiotu pragnienia do kolejnego. Gdy jednak umysł jest wystarczająco nieruchomy, a uważność odpowiednio dobrze rozwinięta, wówczas po porzuceniu pragnienia, zdajesz sobie z tego sprawę i otwiera się w umyśle coś nowego.
Dlatego czynniki Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki dzielą się na dwa typy: czynniki rozwoju i odpuszczania. Czynniki puszczania pozwalają porzucić wszystkie negatywne działania umysłu, które przesłaniają wiedzę. Czynniki rozwoju pozwalają ci widzieć wyraźnie, są nimi: Właściwy Pogląd, Właściwa Uważność, Właściwe Skupienie. Wszystkie wpływają na świadomość tak, żebyś mógł jasno zrozumieć, co dzieje się w bieżącym momencie.
Zatem istnieją te dwie strony praktyki i chcesz być pewien, że zaangażowałeś się w obydwie, by praktyka była pełna. Nie jest to tylko praktyka relaksacji i odpuszczenia, nie polega to wyłącznie na medytowaniu przez 10 godzin w nocy, bez przerwy, na zmuszaniu się do tego. Powinieneś znaleźć równowagę pomiędzy jasnym rozumieniem a wysiłkiem, równowagę między rozwojem a puszczeniem. Powinieneś wiedzieć, co jest czym i jak znaleźć równowagę między nimi. To jest umiejętna praktyka. Gdy uda ci się perfekcyjnie zrównoważyć obie strony praktyki, połączą się one, przestaną być rozdzielne. Umysł będzie w stanie doskonałej przejrzystości, gdzie rozumienie i odpuszczenie są niemalże tym samym.
Ale ta równowaga nie pojawi się bez praktyki. Możesz zapytać: „Dlaczego ciągle ćwiczymy? Kiedy wykorzystamy nasze umiejętności?”. Cóż, ćwiczymy, aż uda nam się osiągnąć mistrzostwo w tej dziedzinie. Gdy praktyka staje się zrównoważona, ścieżka daje rezultaty, a umysł naprawdę się otwiera.